sobota, 6 maja 2017

Dlaczego kupujemy na raty?

   Bo jest to prostsze? Nie odczujemy wydanej kwoty? Bo produkt będzie nasz nie wydając złotówki? Dość wymownie ukazuje to grafika po prawej stronie. Kupujemy na raty telefony, urządzenia, na które tak naprawdę nas nie stać. Kupujemy luksus, własny komfort, za pieniądze, których nie mamy. Wolimy wydać jednorazowo mniej, a docelowo więcej. A przecież nie mieliśmy gotówki żeby wzbogacić się o nowego smartfona. W takiej sytuacji na pomoc przychodzą nam banki, które z wielką przyjemnością ufundują nam iphona czy telewizor, które za niewielką prowizją spełnią nasze marzenia. Zwróćmy się jeszcze do badań:

Jak pokazują wyniki badania zrealizowanego na zlecenie firmy Lindorff SA, zakupy na raty nie są nam obce. Trzech na czterech Polaków korzystało lub korzysta z tej formy pomocy przy zakupach potrzebnych artykułów. Aż połowa ankietowanych brała tego rodzaju zobowiązanie kilka razy w swoim życiu. Niemal co piaty badany (19%) zaciągał je przynajmniej raz. A 8% respondentów przyznało, że regularnie korzysta z takiej możliwości finansowania swoich zakupów, traktując je po prostu jako zwyczajowy sposób realizacji droższych wydatków. Zachowawczo podchodzi do niej natomiast 22% ankietowanych, którzy jeszcze nigdy z nich nie korzystali.

czwartek, 27 kwietnia 2017

Dodatkowe kilkaset złotych w portfelu tylko dzięki zmianie środka transportu?

Źródło: http://www.biketoworkblog.com 
    Jak w prosty sposób możemy zaoszczędzić sporą sumę pieniędzy? Wystarczy, że w okresie wiosenno-letnim przesiądziemy się na rower. Być może nie każdy jest pasjonatem jazdy rowerem, jednak jeśli każdy odwiedzający ten blog szuka oszczędności, to liczby robią wrażenie. Dlaczego o tym piszę? Mieszkam w 300-tysięcznym mieście i muszę poruszać się z kilku miejsc pracy w ciągu dnia. Samochód, nie dość, że tworzy korki, w których sami stoimy, to jeszcze jest sporym obciążeniem dla naszego budżetu, szczególnie gdy jesteśmy młodzi i nie pracujemy na dobrze płatnych stanowiskach. Komunikacja miejska, to zdecydowanie lepsze rozwiązanie, które stosuję w okresie jesienno-zimowym, tj. od października do końca kwietnia. Osobiście okres podróżowania w tym czasie kosztuje mnie 704zł. Spoglądając na tą liczbę, może to być połowa kosztu wyjazdu wakacyjnego za granicę. Jednak poruszać się musimy, więc z wydatkiem trzeba się pogodzić. JEDNAK, nie musimy wydawać tych pieniędzy przez cały rok. Lada dzień za oknem przywita nas prawdziwa wiosna, w której idealnym środkiem transportu może być rower. Omijamy korki, jeździmy skrótami, oszczędzamy czas, pieniądze, do tego poprawiamy stan naszego zdrowia! Czy nie jest to zbyt piękne? Jest jeden minus. Jesteśmy uzależnieni od pogody. Niestety w deszczowy lub burzowy dzień jazda do pracy czy spotkanie może skończyć się co najwyżej przeziębieniem.

    Aby pokazać Wam ile możecie zaoszczędzić przesiadając się komunikacji miejskiej na rower, przedstawiam symulację dla kilku większych miast w Polsce. Przyjmijmy, że rowerem będziemy jeździć 5 miesięcy (od maja do września włącznie):

niedziela, 23 kwietnia 2017

Pierwsza praca, jak zarządzać pieniędzmi?


     Treść artykułu kieruję głównie dla osób wchodzących na rynek pracy, jednych spotyka to po studiach, innych po szkole średniej, są również i tacy, których sytuacja życiowa zmusza do pracy znacznie wcześniej. Piszę o tym nieprzypadkowo, gdyż w czerwcu zeszłego roku ukończyłem studia magisterskie, we wrześniu natomiast usamodzielniłem się finansowo od rodziców. Moment długo przeze mnie oczekiwany, w końcu mogłem wprowadzić w życie porady przeczytane na przeróżnych blogach finansowych, jednak aby je realizować potrzebowałem pieniędzy i pracy, a będąc szczerym nie miałem ani jednego ani drugiego. Podobała mi się jednak wizja startu od przysłowiowego zera do.. głęboko wierzę, że milionera. Rozpocząłem więc od poszukania pracy w zawodzie nauczyciela. Czy łatwo otrzymać pracę w szkole? Niestety nie, powszechne jest sztuczne utrzymywanie etatów, urlopy zdrowotne nauczycieli, tylko by zatrzymać posadę. Dzieci coraz mniej, szkół również, niełatwo więc młodemu absolwentowi. Posady poszukiwałem w 300-tysięcznym mieście, liczyłem więc, że znajdzie się choć jedna szkoła gdzie będę się mógł 'zahaczyć'. W planach było odwiedzić dosłownie każdą placówkę, zapytać czy nie szukają nauczyciela oraz zostawić cv wraz z listem motywacyjnym. Wierzcie lub nie, ale pierwsza szkoła, do której wszedłem wyraziła chęć zatrudnienia mnie. Żeby nie było za kolorowo, cała reszta, którą odwiedziłem, nie była mną zainteresowana. Plan się jednak powiódł. W pierwszym roku po studiach rozpocząłem pracę w zawodzie. Mam więc źródło dochodu, będą pieniądze, jednak jak nimi zarządzać, by się bogacić?